Niby-rybie
łuski na chwilę zniknęły, lecz następnego dnia powróciły. Mizu
wściekała się z tego powodu, ale nie mówiła nikomu o swoim
problemie, a w szczególności nie chciała powiedzieć ojcu.
Widocznie tak miało być i już. Westchnęła, gdy założyła na
siebie tunikę i ułożyła dokładnie swoją fryzurę: zwykły kok
na środku głowy oraz nieco rozpuszczonych włosów. Nie cierpiała
ich, gdyż sterczały na wszystkie strony, więc zawsze musiała coś
wymyślić. Tak właśnie było najlepiej.
Wyszła
z pokoju, a Hana pociągnęła ją za skraj tuniki.
— Uważaj, co robisz! –
krzyknęła na nią Mizu. – Zwariowałaś?!
—
Nie!
Machnęła
tylko ręką na roztrzepaną dziewczynkę i zeszła na dół, do
Gildii. Uśmiechnęła się wreszcie, widząc tam prawie wszystkich.
Oczywiście ojciec kłócił się z Natsu, jak za dawnych czasów.
— O,
Mizu! – zauważył ją Happy. – Wreszcie wstałaś. Myślałem,
że będziesz spała całą wieczność zupełnie jak Natsu. To jego
najlepsza obrona, jak również broń.
—
Broń? – dziewczynka zdziwiła się, ale nie czekała na odpowiedź.
Podeszła do drzwi wyjściowych budynku, zatrzymała się przy ich
progu i wpatrywała w prawie pustą ulicę. Przez chwilę widziała
młodego chłopaka o białych włosach i czarnych jak noc oczach.
Wpatrywał się w nią, lekko otwierając usta. Miał na sobie
czerwony szalik, który był jego znakiem rozpoznawczym. Wzruszyła
się tym widokiem. Od teraz będzie myślała tylko o nim, to była
ta jedyna chwila. Nawet w tych mrocznych czasach. Dlaczego nie
zauważyła go do tej pory?
Biegiem
ruszyła w jego stronę, dysząc przy tym ciężko. Upuściła
kostur, całkiem o nim zapominając, gdyż obudziło się w niej nowe
uczucie. Czuła się zupełnie jak wolny ptak, wypuszczony z klatki
przez właściciela. Bardzo chciała zapytać chłopaka o imię.
—
Przepraszam... – Mizu podeszła do niego niepewnie, wciąż
wpatrując się w czarne oczęta, otoczone wachlarzem długich
pięknych rzęs, wyglądających jak te, należące do sztucznej
lalki, stworzonej dla małych dzieci. – Chyba twój szalik spadł
na ziemię.
Dziewczyna
podniosła zgubę i podała ją nieznajomemu, opuszczając
spojrzenie. Przymknęła oczy. Młodzieniec przyjął swój szalik i
podniósł jej głowę, chwytając za podbródek.
— Nie
musisz się już lękać, Mizu Fullbuster... – wyszeptał. –
Dziękuję – dodał, a po chwili pocałował ją delikatnie w
czoło. Poczuła się tak, jakby otwierało się dla niej niebo. W
powietrzu unosiły się płatki kwiatów. Nie chciała, ale
pochłaniała ich zapach za pomocą nosa.
—
Chciałam spytać jak masz na imię? Zauważyłam, że kręcisz się
często obok Fairy Tail.
—
Victor.
Nie
musiał powtarzać. Odsunął się od niej.
—
Skąd znasz moje imię? – zapytała Mizu, zdziwiona tym faktem, ale
Victor nie odpowiedział. Sprawiła, iż na łagodnej twarzy
młodzieńca, pojawiła się nić smutku.
—
Przepraszam, jeśli uraziłam – zaczęła się dziwnie jąkać. –
Nie chciałam.
— Nic
się nie stało, Mizu Fullbuster.
— Mów
mi Mizu! Proszę! – krzyknęła, bojąc się jego niechęci do jej
osoby. – Czy spotkamy się ponownie?
—
Jeżeli będziesz tego chciała...
—
Chcę.
I po
chwili zniknął jej z oczu. Nie miała pojęcia, dlaczego nieznajomy
tak dziwnie na nią podziałał. Nie to, że się zakochała, ale
młodzieniec zafascynował ją i była gotowa zrobić dla niego
wszystko. Jednak Victora nie interesowała Mizu Fullbuster, a raczej
moc tej dziewczyny i całe Fairy Tail. Był inny niż przypuszczano.
~*~
Ray, bo
tak miał na nazwisko, odwiedził dziś jeszcze dwa groby. Stanął
przy nich i rozważał. Nie musiał się oglądać, żeby wiedzieć,
kto za nim stoi.
—
Wiedziałam, że cię tu znajdę, Victorze – odezwała się kobieta
w czarnym płaszczu, stojąca za jego plecami. – Często tu bywasz.
—
Ophelia... – wyszeptał. – Jednak się pojawiłaś... Dlaczego?
—
Ktoś musi się tobą opiekować, nieprawdaż?
— Nie
chcę byś mnie pielęgnowała.
— Nie
musisz chcieć, żebym to robiła. Wiesz, że Fairy Tail nie będzie
miało swojego powrotu?
—
Wiem o tym doskonale.
— Nie
zbliżaj się więcej do Mizu Fullbuster – żachnęła się
Ophelia. – Ta dziewczyna sprowadzi na ciebie nieszczęście. Co jej
obiecałeś?
— Ona
mnie nie interesuje – Victor próbował się bronić.
— To
czemu pocałowałeś ją w czoło? – Zaśmiała się perfidnie z
brata i objęła go ramionami od tyłu. – Myślisz, że ja nie znam
twego serca? Jestem twoją siostrą oraz dobrym telepatą. Słyszę
wszystkie myśli, łącznie z tymi, które są związane z Mizu.
Pamiętaj jaką ważną mamy misję: musimy pomóc Zerefowi. To nasz
obowiązek.
—
Jesteś zepsuta do szpiku kości, Ophelio – stwierdził Victor. –
Myślisz, że tylko zemstą wszystko załatwisz?
—
Oczywiście, że tak. Jakbyś nie miał gdzie nocować, to czekam na
ciebie w naszej rodzinnej willi.
— Nie
wrócę tam.
— Bo?
—
Zbyt dużo wspomnień drażniących me uczucia.
—
Pamiętaj, iż liczy się Zeref, a nie błahostki.
—
Uczucia nie są błahostkami. Sama o tym pamiętasz, prawda?
Ophelia
odsunęła się od niego ostrożnie i usiadła na ławce obok.
Posmutniała, przez co nie wydawała się już taka groźna.
Opuszkami palców czesała swe białe włosy.
—
Jeżeli będziemy słuchać tego, co nam mówią, cofniemy wszystko
to, co przedtem rozpoczęliśmy, czyli masową egzekucję...
— To
nasza wina.
— Tak
chcieli. Co mieliśmy począć? – zaśmiała się Ophelia. –
Myślisz, że oni się nami przejęli? Jesteśmy ich pieprzonymi
marionetkami, a Demon Otchłani to był pikuś dla Mizu Fullbuster.
Był słabiutki. Zaś ty, mój bracie – wyszeptała – masz
niezwykłą magię i pamiętaj: liczy się nasze dobro, nikogo
więcej. Nie odzywaj się więcej do tej dziewczyny.
— Nie
muszę cię słuchać, Ophelio – zaczął – ale zrobię to, co do
mnie należy, a ty jesteś taka sama jak nasz ojciec...
Dziewczyna
wstała.
—
Niektórzy myślą, że wojna minęła, ale to nieprawda. Jesteś
Magiem Krwi. Przyjmij wreszcie to do swojej wiadomości i obudź w
sobie tę cholerną moc! – to był wręcz rozkaz. – Chyba nie
chcesz, aby coś stało się dzieciakom? Albo Mizu? Wiesz, że któraś
z moich zabaweczek może ją uszkodzić, jeśli tylko rozkażę...
—
Precz! – Victor rozgniewał się i próbował jedną z wodnych kul
trafić w siostrę. – Wynoś się, szkarado!
—
Niedługo zaczniesz mówić inaczej – wysyczała wściekle. – Już
wkrótce. Kiedy Acnologia znów się przebudzi...
—
Znajdę sposób, by ją uśpić. Na zawsze – powiedział Victor. –
Nie będziesz wtedy taka cwana, siostro.
Ale
Ophelia Ray już nie słuchała. Odeszła, a za nią ciągnął się
czerwony jak krew płaszcz. Przybywała niczym ćma i zachowywała
się jak ten owad.
Po
policzkach Victora spłynęła jedna, maleńka łza. Nie mógł
ciągle uciekać od przeszłości, bo teraz siedzi nad licznymi
grobami członków Fairy Tail. Podszedł do jednego z nagrobków,
strzepnął palcami odrobinę śniegu i przeczytał napis.
„Mirajane i Laxus
Dreyar
Zginęli w dniu ślubu”
Więcej nic nie napisano. Wiedział dobrze, że powinien przyprowadzić tu Mizu i
pokazać jej groby. Musiał coś z tym zrobić. Sumienie by go
zagryzło na śmierć, a zdanie ojca w sumie go nie obchodziło.
Nigdy nie przepadał za rodzicielem. Szczerze powiedziawszy, wolał
matkę, była taka dobra... Viktor spojrzał na maleńkie groby, w
których pochowano koty ze skrzydłami, będące zawsze ze Smoczymi
Zabójcami.
Nie ma
innego wyjścia. Musi pokazać im groby oraz wyznać całą prawdę.
Jest im to winny.
~*~
Victor
Ray zmierzał ku odnowionemu budynkowi, w którym od wieków istniała
Gildia Fairy Tail. Był pewny siebie oraz tego, że chce wyjawić
magom prawdę. Gdy otworzył drzwi, ujrzał jacy są szczęśliwi, bo
mają siebie. Szkoda, że musi ten spokój zniszczyć.
Kiedy
się pojawił, wszyscy spojrzeli na niego.
—
Znam tę gębę – odezwał się Gajeel. – Pochodzi z rodziny Ray!
– warknął i już był gotowy do ataku.
— Nie
przyszedłem, aby znów rozpocząć wojnę – powiedział spokojnie.
– Pozwólcie, że wam coś wyjaśnię, chociaż wiem, że większość
z was mnie nienawidzi. Na początek: to nie ja wydałem rozkaz
polowania na magów.
— A
kto?!
— Mój
ojciec, czyli Corneliusz Ray.
— Po
co przyszedłeś?
—
Chcę wam pokazać groby dawnych członków Fairy Tail. Niektóre z
nich są puste, bo ciał nie odnaleziono, ale myślę, że ta
informacja będzie wam przydatna, aby znów spotkać się z bliskimi.
Chociaż na chwilę.
Wszyscy
obecni w budynku zamarli, oszołomieni tym, co usłyszeli. Przeżyli
niemały szok, bo jakim cudem do tej pory zachowały się
jakiekolwiek groby członków Fairy Tail i innych gildii? Ktoś
bronił ich bliskich po śmierci? Niemożliwe...
—
Wierzę w przebudzenie waszej oraz innych gildii – zaczął Victor.
– Właśnie dlatego przyszedłem, by opowiedzieć wszystko od czego
to się zaczęło. Myślę, że należą się wam wyjaśnienia,
chociaż wielu osobom będzie zależeć, by zniszczyć odnowione
Fairy Tail...
—
Jeżeli pojawi się nowy wróg – przerwał mu Natsu – zniszczymy
go, ale chętnie wysłuchamy, co masz do powiedzenia, morderco –
syknął.
Dragneel
pamiętał Victora, w którego twarz wpatrywał się. Ten białowłosy
chłopak, śmiał mu się prosto w oczy. Smoczy Zabójca był wtedy
wściekły, bo nie mógł mu przywalić w gębę i obronić
ukochanych osób. Do tej pory słyszał ten śmiech w koszmarach, jak
również płacz przyjaciół.
—
Natsu – wyszeptał Victor. – Wiem, że masz do mnie żal, ale
wiem, gdzie są groby członków Fairy Tail. Nie proszę was o
zaufanie, ale o chwilę czasu.
— Jak
śmiesz?! – warknął zirytowany Salamander.
Lucy
powstrzymała go od zaatakowania maga.
—
Natsu, proszę, pozwólmy mu – powiedziała spokojnie. – Zróbmy
to dla naszych przyjaciół.
—
Zaprowadź nas na groby, a potem zniknij – postanowił Dragneel, a
Gray i reszta przytaknęli jego słowom.
— Z
przyjemnością, Fairy Tail – to nie zabrzmiało jak złośliwość
ze strony Victora, a raczej jak zwyczajna pomoc. Tak bardzo chciał
odzyskać dawne sumienie oraz więcej nie popełniać grzechów, bo
nawet, gdyby mógł, to i tak nie cofnie tych „pierwszych”, które
zaistniały za sprawą jego ojca.
Wszyscy
szli za chłopakiem w milczeniu i zastanawiali się nad tym, jak to
się mogło stać? Tak bardzo się bali, że Acnologia powróci. Cóż
może być gorszego od potęgi smoka?
—
Śnieg... – zauważyła Mizu, gdy biały płatek spadł na jej nos.
– Tak dziwnie mi coś przypomina, lecz nie mogę stwierdzić co.
— Być
może wkrótce coś sobie przypomnisz. – Uśmiechnął się Gray. –
Niedługo spotkasz się z matką.
Miało
być to pocieszne, ale wypadło słabo.
Victor
nie spojrzał ani razu na Mizu, a ona poczuła jedynie smutek, bo
chciała choć przez chwilę z nim porozmawiać, posłuchać jego
cudownego głosu.
Nagle
wszyscy się zatrzymali, a ich oczom ukazały się groby.
Betowała:
Roszpuncia
Ps. Od
bety: w razie znalezienia błędów, wypiszcie je w komentarzach.
Dzięki!
Twój bolog został dodany do spisu Kocham Czytać Blogi ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
PomyLuna ;*
Dziękuję bardzo :*
UsuńKya! <3 Czy mi się zdaje czy Mizu się zabujała!? <3 Kya! I ten Victor... Boziu droga, Jezus... Normalnie kocham to czytać! Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPs: Biedny Lax i Mira ;-;
PPS: Życzę weny i pozdrawiam ;*
Cieszę się, że się spodobało ^^ Bardzo mi miło
UsuńJestem już na bieżąco! Matko Boska jak ciężko nadrobić te kilka blogów. -c-c-
OdpowiedzUsuńNIEEE! A co z Daisuke? Głupi, głupi, głupi Victor! Niech się od niej odwali! Żal mi Daisuke, bo on do Mizu coś czuję. A właśnie! Jestem ciekawa paringów Nowego Pokolenia. Dostanę jakieś podpowiedzi? Ach, no i mam pytanie. Czemu zareklamowałaś tego bloga na Meikyuu Butterfly, skoro to ja jestem autorką tego bloga i już jestem czytelniczką?xD Cóż... Tą tajemnice pozostawmy nierozwiązaną. Jestem ciekawa czyje są to groby, żeby wiedzieć kto z dawnego FT mógł przeżyć. No dobra ja idę nadrabiać kolejnego bloga.
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Ach wybacz pomyliło mi się coś najwyraźniej, albo ja sama zgłupiałam ^^ Możesz usunąć post ^^ Nie ma sprawy
Usuńekstra masz tego bloga! Jak nie z tej ziemi, aż mi wstyd, że nie czytam Twojego bloga od początku, ale mam tyle pierdół na studiach na głowie. Postaram się chociaż jeden odcinek przeczytać pierwszy :D
OdpowiedzUsuńRaczej rozdział, a nie odcinek :) Odcinek można oglądnąć, a rozdział przeczytać . Dziękuję bardzo za komentarz :)
UsuńDziękuję bardzo! :*
OdpowiedzUsuńNoooo robi się coraz ciekawiej. Czuję się, jakbym czytała mangę Hiro, nie wiem dlaczego ale po prostu mam takie wrażenie <3 A postać Mizu tak niesamowicie mi się podoba, że masakra. Widzę w niej inne oblicze Juvii, takie którego nie mieliśmy okazji zobaczyć ale jednak widząc tę małą mam takie uczucie wewnątrz że "o tak, cała Juvia"... Coś wspaniałego <3 Czekam na dalsze rozdziały, ślę masę weny i milion przytulasów! Pozdrawiam! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za wenę i przytulasy. Na pewno się sprzydadzą :*
UsuńDzisiaj znalazłam tego bloga. Bardzo ciekawy pomysł :D Trochę szkoda mi Juvii i Levy..Najzabawniejsze, że jak zaczęłam czytać pierwszy rozdział to tak się wciągnęłam, że wszystko połknęłam naraz.
OdpowiedzUsuńCzasami ciężko mi było coś załapać bo dużo akcji naraz się działo ale Podoba mi się blog i będę czaić się na rozdziały ^^.
Jak masz ochotę zapraszam także do mnie:
http://fairy-tail-fan-fick.blogspot.com/