Rozdział 2 – Pierwszy ślad przeszłości.
Właśnie wczoraj moja beta wysłała mi poprawione rozdziały Smoczej Ery za co jestem jej niezwykle wdzięczna i serdecznie dziękuję. Postanowiłam, że dzisiaj dodam drugi rozdział, a nie będę z tym wcale czekać. Myślę, że wyszedł mi całkiem dobrze i oczywiście trochę dłuższy.
Miłego czytania :)
~
Mizu
wstała wcześniej od Daisuke, który jeszcze spał jak dziecko. Ona,
zamiast poczekać, zostawiła go w tyle chcąc przeszukać ową
„piwnicę”, jak ją nazwał wcześniej jegomość. Idealny czas,
aby samemu pomyśleć oraz wszystko dokładnie sprawdzić. Na razie
na zewnątrz jest spokój, żadnych huków ani ludzkich odgłosów.
Ucieszyła się tym bardzo. Niosła pochodnię i spokojnie szła
przed siebie. Odnosiła dziwne wrażenie, że już tutaj kiedyś
była, a raczej, że jest z tym miejscem związana. Szkoda tylko, że
za niedługo będzie musiała się ewakuować i odejść stąd
dla własnego oraz Daisuke dobra. Gdy tak szła, natknęła się na
przedziwną książkę z rysunkami. Niektóre były specjalne
wytargane. Co się musiało stać, aby ktoś zrobił coś tak
okropnego? Dziewczyna delikatnie dmuchnęła na książkę, by kurz
odleciał w niepamięć. Zobaczyła tam uśmiechniętą białowłosą
dziewczynę oraz kobietę w ciężkiej zbroi – były szczęśliwe.
Następne strony były puste. Przez ciało Mizu przeszedł zimny,
niepokojący dreszcz. Nagle ujrzała blondynkę trzymającą w dłoni
legendarny złoty klucz, o którym na co dzień się nie mówi.
Czerwona ciecz na rysunku musi być zakrzepłą krwią. Czyżby
należała do niej? Ale dlaczego ktoś chciał się jej pozbyć? Co
się tutaj stało? Gdzie jest reszta kartek?
—
Ej, siostra! – znienacka
odezwał się zaspany Daisuke, przecierając oczy co jakiś czas
pięscią. – Mogłaś mnie obudzić.
—
A ty nie musisz krzyczeć.
Zachowujesz się jak dziecko
.—
Co tam masz ciekawego? Znalazłaś
coś?
—
Dziwną księgę z rysunkami.
Chyba to do kogoś należało.
—
Należało? Znaczy, że ktoś
tutaj był przed nami?
—
A jak myślisz, głąbie? –
warknęła Mizu, wciąż wpatrując się w blondynkę na
fotografii. – Kim ona jest? Co ci zrobili? – zadała pytanie
obrazkowi. – Już wiem! Weźmiemy to sobie.
—
Że co?! Zwariowałaś!
—
Nie. Myślę, że to jakiś
znak. W końcu to znaleźliśmy.—
Szkoda, że tak nie powiedziałaś
o mnie. – Chłopaczek zarumienił się, gdy przypomniało mu się
pierwsze spotkanie z Mizu. Co prawda nie było kolorowo, ale zawsze
to coś. Bądź co bądź, pierwsza randka zaliczona.
—
Wiesz, tak myślałem… –
zaczął. – Może byśmy się rozmnożyli? – Wyszczerzył się z
wielką nadzieją. – Ja jestem mądry, a ty urocza. Stanowilibyśmy
śliczną, idealną wręcz parę. Co prawda, nie znamy się jeszcze
dobrze, ale jest na to czas. Wiesz Mizu, dużo myślałem o… –
Daisuke w tej chwili przerwał swe przemówienie, bo zorientował
się, że Mizu zniknęła. Olała go. Zaczerwienił się z ogromnej
złości, jaka w nim zapanowała.
—
Każda kobieta to zdecydowanie
nieszczęście, a ślub to tragedia.
—
Zamiast głupoty opowiadać to
mógłbyś poszukać pożywienia, albo zająć się czym innym. Swoją
drogą: zmieniłam zdanie. Gdy przeszukamy to miejsce, pójdziemy do
biblioteki. Do tego miasta jeszcze wrócimy.
—
Jesteś strasznie nieszczęśliwą…
znaczy zmienną kobietą! Może jednak cię przytulę? Zrobi ci się
cieplej na serduszku! – Zaśmiał się.—
Kretyn.
Dla
niej była to ważna misja, którą musiała cało i zdrowo przejść.
Nie w głowie były jej głupie miłostki. Jeszcze nie czas. Nie
odczuwała takiej potrzeby. Pakowała rzeczy potrzebne na dalszą
podróż. Jej torba podróżna okazała się wręcz niezbędna.
—
Wybieramy się dokądś? –
zapytał Daisuke.—
A jak myślisz? Dokąd mnie
miałeś zaprowadzić?—
Do ostatniej biblioteki.—
Brawo! Wreszcie zaczynasz
myśleć.—
No widzisz, a jednak coś
potrafię. Zbieramy się.
—
Jak to?! Już?—
Im wcześniej tym lepiej. Mniej
niebezpieczeństw po drodze.
Daisuke
uśmiechnął się spokojnie. Podziwiał Mizu, bo miała łeb na
karku, dążyła do swojego celu i myślała nie tylko o sobie, jak
to robi większość osób. Z przyjemnością zaprowadzi ją do
ostatniej biblioteki oraz przedstawi innym zakazanym dzieciom. Tak.
Są inni. Nie tylko ona, ale o tym dowie się później. Będzie
miała całkiem miłą niespodziankę. Chyba.Wyszli
z kryjówki zostawiając wszystko jak było przedtem, a Daisuke
nałożył zaklęcie ochronne. Nie chcieli, by ktokolwiek coś stąd
wziął, czy dotykał bez ich zgody. Czuli, że to miejsce należy
tylko do nich. Przez prawie całą drogę nie odzywali się do
siebie, byli zapatrzeni we własny świat i w swoje marzenia. Wracali
także do przeszłości, która powoli znikała, zatracała się w
odmętach niesprawiedliwości oraz nicości, którą stworzyła
Acnologia pozostawiwszy po sobie piętno na nich wszystkich. Piętno,
które pozostanie do końca życia. Nie wiadomo, co im przyniesie
kolejny dzień, czy wrócą bezpiecznie, czy przeżyją,
ale chcieliby przybyć w miejsce, w którym właśnie się
poznali. Gdy nastał wieczór i byli z dala od tamtego miasta.
Mizu rozkazała rozbić obóz oraz rozpalić ognisko, aby odstraszyć
groźne stwory. Kto wie, co się czai w tych krzakach? Nigdy nic
nie wiadomo. Daisuke rozpalił ognisko i przygotował posiłek.
—
Mizu! Jedzenie! Mizu!
—
Już idę. Nie dasz mi się
nawet wykąpać – wymruczała mocząc się w źródełku nieopodal.
Woda była bardzo przyjemna i ciepła. Chciała spokojnie przemyśleć
parę spraw, ale doskonale słyszała wołanie Daisuke. Westchnęła
i wyszła z ciepłej wody. Zwykłe, proste, mokre, czarne włosy
opadły bezwładnie na czoło, zostawiając po sobie strugi wody,
która spływała po twarzy dziewczyny. Założyła swoje codzienne
ubranie i ruszyła w kierunku ogniska.
—
Jestem – odezwała się.
Daisuke spojrzał na nią i zaczerwienił się bardzo mocno;
uderzyła go fala gorąca, nagłego miłosnego uścisku z góry i nie
mógł tego dusić dalej, chociaż wiedział, że nic z tego nie
będzie. Mógł ją kochać potajemnie. Nie potrafił inaczej. Mizu
jest czymś więcej niż dziewczyną od misji, od wielkich planów na
skrawkach przyszłości. Tańczyła wręcz na nich. Widział to
teraz, wyobrażał każdy kawałek jej boskiego ciała. Dla niego
było boskie.
—
Na co się tak gapisz?! –
syknęła i usiadła na kamieniu. Jej błękitne oczy wpatrzone były
w iskierki ognia, które kochały się podczas pełni księżyca.
Mizu nie potrafiła tego dostrzec.
Podał
jej naczynie z pożywieniem. Od razu wzięła się za jego spożycie.
Jadła powoli i dokładnie przeżuwała każdy kęs.
—
Mizu… – wyszeptał do
dziewczyny, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę. – Chciałbym o
czymś z tobą bardzo poważnie porozmawiać. Czuję, że muszę coś
wyjaśnić.
—
Słucham.—
Nie jestem tym, za kogo mnie
uważasz. Owszem, jestem poniekąd złodziejem, ale nie robię tego z
własnego wyboru. Musiałem tak postąpić. Dla dobra innych dzieci,
które same się wychowywały. Bez mojej pomocy nie przeżyłyby ani
dnia dłużej. Ja uciekłem…Mizu
odskoczyła od niego niczym oparzona, upuszczając miskę z resztkami
jedzenia na ziemię.
—
Jak to?! Kim ty jesteś, u
diabła?!—
Uciekinierem i tak naprawdę
nazywam się Daisuke Redfox. Bronię pozostałości po magach. Nie
wiem, czy mnie znienawidzisz, ale jeśli mnie zaatakujesz, nie
zawaham się cię zabić, pomimo tego, że zyskałaś mój szacunek.—
Szacunek?
—
Tak. Podziwiam cię za odwagę.—
Redfox… – zastanowiła się.
– Ja słyszałam już to nazwisko.—
Możliwe. W całym kraju mnie
poszukują.
—
Co takiego uczyniłeś?
—
Próbowałem włamać się do
starej siedziby Rady Magicznej. Potrzebowałem niezbędnych
informacji, ale strażnicy usiłowali mnie zabić. Uprzedziłem ich
zamiary. Nie powiem, że żałuję, bo to nieprawda, gdyż byli złymi
ludźmi. Chciałem ich zlikwidować.
Mizu
westchnęła. Co ma teraz zrobić? Odejść i zostawić go? To
niemożliwe. On jest jej potrzebny. Ten cholerny morderca jest
potrzebny.
—
Pewnie mnie teraz nienawidzisz.
Rozumiem. Większość osób darzy mnie tym uczuciem, ale nie będę
tłumaczyć się ze swojego postępowania. Mam cel i dążę do
niego. Potrzebują mnie także inni. Ja mam dla kogo żyć i dlatego
nie daję się zabić.
Mężczyzna
zaczął pakować swoje rzeczy.
—
Proszę… – Mizu chwyciła
jego dłoń i mocno przytrzymała. – Nie odchodź.
—
Nie przeszkadza ci to, że
jestem mordercą?
—
Nie – oto cała odpowiedź
Mizu. Chłopak uśmiechnął się i posprzątał to, co
upuściła. Ona widocznie nie chciała się przyznawać do tego, że
go potrzebuje. Tak czuł. Naprawdę.
—
Zastanawia mnie jedno. Dlaczego
musimy walczyć o nasze życie, a inni mogą bezkarnie kroczyć,
stąpać po tej spalonej, zakrwawionej ziemi!? – krzyknęła, a on
spojrzał na nią nieco zdziwiony. – Nie mam nawet nazwiska, a ty
masz wszystko. Masz znajomych, przyjaciół, których ja nigdy mieć
nie będę! Nie znam swoich rodziców! Nawet nie wiem czy żyją!
—
Mizu…Wtedy
stało się coś, czego nikt nie mógł się spodziewać. Oczy
dziewczyny znienacka zbladły i wydawało się, jakby nie była już
sobą. Przestała mówić, a na czole pojawił się dziwny, niebieski
znak w kształcie maleńkiej kropelki. Po chwili zniknął.
—
Mizu, nie uważam, że jesteś
gorsza. Znam wiele dzieci magów, które walczą o każdy dzień i
często muszą robić okropne rzeczy. Nawet nie wyobrażasz sobie jak
potworne! Ale wiesz co? Gdy o nich pomyślę, czuję wtedy, że nie
jestem sam i być może kiedyś pokonamy Acnologię. Zemścimy się
na niej. Za naszych rodziców i za siebie. Dopóki jesteśmy razem to
damy radę. Poza tym myślę, że jutro późnym popołudniem
dotrzemy do naszego upragnionego celu. I mam nadzieję, że od teraz
będziesz dla mnie nieco milsza. – Daisuke uśmiechnął się
złośliwie.
—
Myślę, że przydałby ci się
odpoczynek – zaproponował młody mężczyzna. – Więc śpij,
Mizu… – wyszeptał jej do ucha, a następnie opuszkami palców
delikatnie pogładził szyję dziewczyny.
Betowała:
Roszpuncia
Ps.
Od bety: w razie znalezienia błędów, wypiszcie je w komentarzach.
Dzięki!
x
Bardzo fajny blog
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie , dalsza część rozdziału bd u mnie najpóźniej jutro .:)
http://darkfairytaillove.blogspot.com/
A jednak Redfox xd. No cóż nie zgadłam xd.
OdpowiedzUsuńHm... ciekawe skąd Mizu zna Lucy... mam pewne przypuszczenia, ale... nie będę na razie o nich mówić. Zobaczymy czy dobrze kminię :D. Życzę dużo weny i czekam na kolejny rozdział ;)
Mizu nie zna Lucy bo niby skąd? Ona tylko przypuszcza kim może być Lucy :) I co jej się stało oczywiście.
UsuńCały rozdział podsumuję tym oto stwierdzeniem - Daisuke mnie rozwala.XD Po samych jego tekstach widać, że jest spokrewniony z Gajeelem. Jego szczerość jest taka rozwalająca, iż śmiałam się przed ekranem i oplułam monitor przez ten rozdział. Zdecydowanie muszę przestać pić kawę przy czytaniu, ponieważ szkodzi to mojemu monitorowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lavana Zoro ;)
Pisałaś czy byłabym chętna wymienić się linkami i owszem jestem, ale chodzi o linki o blogów czy coś?XD
UsuńPozdrawiam Lavana Zoro ;D
Chodzi mi o linki do blogów :)
UsuńMam na razie tylko trzy blogi kolejno:
UsuńFairy Tail Kaskada Nienawiści[GaLevy] Ten już znasz :D
http://fairytail-galevy-kaskada-nienawisci.blogspot.com/
Halo, halo zgłoś się Nie ignoruj mnie![ FT, Gruvia, Jerza, Laxana, Mitsu[MirajaneXNatsu]
http://ft-halo-zglos-sie-nie-ignoruj-mnie.blogspot.com/
I zupełnie niezwiązany z tematyką Fairy Tail blog - "Szkatułka Nieszczęść"
http://szkatulka-nieszczesc.blogspot.com/
To już wszystko. Z niecierpliwością będę czekać na linki od Twej osoby. ;D
Ps. Osobiście polecam jeszcze b
Kochaniutka! Właśnie założyłam GaduGadu, więc podaję swój numer: 52709735
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli podasz swój to trochę ułatwi nam rozmowy, bo ciągle na blogach tak trochę jest większa różnica czasowa.xD
Zostałaś/zostałeś nominowana/ny do LA. Więcej szczegółów na:
OdpowiedzUsuńhttp://na-wiezy-w-niewierze.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html
"(...) ewakuować i odejść stąd (...) " Jeśli się mylę, to niech mnie poprawią, ale wydaje mi się, ze ewakuacja a odejście to jedno i to samo.
OdpowiedzUsuń"Podziwiał Mizu, bo miała łeb na karku, dążyła do swojego celu i myślała nie tylko o sobie, jak to robi większość osób." Ehem... Nelio, oni się znają... Jakieś kilka godzin, z których większość przespali.
Więc Daisuke Redfox... No, no, to będzie ciekawe.
Jak na mój gust za bardzo się pośpieszyłaś z akcją, on się w niej zakochał, wyjawił jej wszystko, co dotąd ukrywał, a więc morderstwo, Mizu w jego pojęciu jest idealna i zdobyła jego szacunek, choć nie wiadomo dlaczego, bo większość jej zalet Daisuke sobie zwyczajnie wymyślił. Ach, miłość.
Poza tym zaskakujące, ona chce wziąć znalezioną książkę, on (złodziej!) posądza ją o szaleństwo... Taaaak...
Znów w większej części są dialogi, na dodatek posklejane wypowiedzi jej i jego, ale to chyba wina blogspota, zdarza mu się wywinąć taki numer.
Nelio, zdecydowanie, umiejętności trzeba szlifować. Jeśli mogę, to proponuję, by skupić się na opisach miejsc, bo nie wiemy w sumie nic, poza tym, ze byli w zrujnowanym mieście, wszędzie leżały trupy. Padają tajemnicze wzmianki o jakiejś Erze, ale nie wyjaśniasz tego do końca, a chyba czytelnik powinien wiedzieć, w jakim czasie dzieje się akcja. Ktoś kto nie jest na bieżąco z m&a może mieć problem.Przy okazji w dialogach nie ma żadnych opisów reakcji rozmówców. Pada wypowiedz i tyle. Wydaje mi się, ze to tak troszkę po linii najmniejszego oporu zostało poprowadzone.
Ogólnie pomysł mi się podoba, zagubiona dwójka szuka czegokolwiek o swojej przeszłości, chcą sie dowiedzieć kim są, kim byli ich rodzice i dlaczego jest tak, jak jest, a to bardzo ciekawy motyw, lecz wymaga odpowiedniego nakładu pracy. Tak mi się wydaje.
Interesujące jest to nagłe pojawienie się znamienia Mizu w kształcie kropli, ale pominęłaś to, zamykając jedynie w jednym zdaniu. Czyżby Daisuke tego nie zauważył? A jeśli tak, to dlaczego nie zareagował? I dlaczego magia wody jest zakazana, a Mizu wcale o tym nie wiedziała?
Rhan nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że skomentowałaś moją (niezbyt wesołą) twórczość!
UsuńTak wiem, że opisy tutaj kuleją tak samo jak wyrażanie uczuć bohaterów niektorych, ale postaram się to poprawić. Uwierz mi ostatnio jest mi coś cokolwiek dobrego wymyślić chodź staram się jak mogę właściwie. Masz racje czytelnik powinien wiedzieć gdzie wszystko jest, a powinno być na swoim miejscu .
Jeśli chodzi o kropelkę: nie mogę wyjawić od razu tego w rozdziale gdyż nie byłoby właściwie żadnych pytań, ani też chęci na dalszy ciąg po prostu ^^''
W takim razie czekam niecierpliwie na wyjaśnienia w kolejnych rozdziałach! :D
UsuńOch, absolutnie nie masz za co dziękować, ja z swej strony przepraszam, ze tak późno się zjawiam, bo nie oszukujmy się, powinnam być już kawał czasu temu.
Wiem, ze wiele niedociągnięć to po prostu kwestia praktyki i ćwiczeń, więc trzymam za Ciebie kciuki. :* Pozdrawiam i weny, kochana!
No... Ten sam problem co ostatnio. Raz mam wrażenie, że czytam o 10-latkach, a raz o 18-latkach. Naprawdę takie odnoszenie wrażenie i dziwnie się z tym czuję, bo np. test "może się rozmnożymy" dobił mnie do końca i padłam jak to przeczytałam. Jeśli tak już wypominam błędy. W jednej części rozmów zlały się ze sobą wypowiedzi bohaterów. Trzeba enterem je przerzucić.
OdpowiedzUsuńA teraz zalety... jak dobrze zrozumiałam ten chłopak to pewnie syn Gajeela i Levy (no bo kogo innego). Sam w sobie rozdział nie był zły. Nawet fajnie się zapowiada. Jest jakaś poważna tajemnica, a ja je lubię, więc przeczytam pewnie bloga do końca, żeby się dowiedzieć!
Pozdrawiam
Ola Ri