Witam. Miałam pewne
załamanie nerwowe i parę problemów więcej, ale na szczęście minęło dlatego mogę
dodać spokojnie następny rozdział. W tym rozdziale będzie dużo wyjaśnień między
innymi dlaczego Mizu ma na czole dziwny znak przedstawiający kropelkę. Dowiemy
się także dlaczego Juvia oddała życia za swoje dziecko, a nie postąpiła całkiem
inaczej. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Kolejny rozdział już się tworzy
czyli dwunasty.
Miłego czytania życzę :)
~*~
— Jak to, mam córkę? – Gray zdziwił się, gdy
ubierał odzienie podarowane mu przez Natsu.
Gajeel westchnął. Od zawsze myślał, że Gray to
kretyn i miał poniekąd rację.
— Mizu przeżyła. Wychowała ją pewna dziewczyna z
dawnej gildii Lamia Scale. Podobno poznała Juvię, gdy była na misji razem z
tobą dawno temu, zanim rozpętała się wojna.
— Taka o intensywnie rudych włosach?
— Dokładnie!
— A więc Annie się nią zaopiekowała – wyszeptał
Gray. – Zrobiła co do niej należało.
— Annie?!
— Tak. Nasza znajoma z Lamia Scale. Poznaliśmy się
zupełnie przypadkowo, tak jak sami wspominaliście.
— Dlaczego się zgodziła na takie coś? – palnął
Natsu.
— Ponieważ uważała to za słuszne – stwierdził
czarnowłosy. – Nie mieliśmy wtedy wyboru, Natsu. Sam doskonale o tym pamiętasz.
— No tak.
— Wiecie co? – zaczął Gajeel. – Zamiast pieprzyć,
to wracajmy do domu. Dzieciaki na nas czekają.
Gray po raz pierwszy od paru lat uśmiechnął się
szczerze. Był szczęśliwy. W jego sercu nie panował ani chłód, ani ciemność.
Szkoda tylko, że zrozumiał to tak późno. Gdy stracił Juvię…
~*~
— Patrzcie! – Hana zawołała głośno. – Drzwi od
gildii się otwierają!
Pomachała rękami, gdy ujrzała Natsu i dwóch
pozostałych. Inne dzieci również podeszły do nich, chcąc się przywitać.
— Wróciliśmy! – Uśmiechnął się Natsu. – Macie
żarełko, dzieciaki?!
— Jak zawsze myśli tylko o żarciu – warknęła
nieprzyjemnie Erica, przygotowując posiłki.
Daisuke i Loretta przytuliły się mocno do ojca.
Chcieliby tą chwilę zatrzymać jak najdłużej.
— Ojcze… – głos Daisuke załamał się. – Zawiodłem.
— Nie zawiodłeś. – Gajeel przytulił mocno syna.
Nie mógł się nadziwić, że odzyskał to, co niedawno stracił. Przez tułaczkę
wiele zapomniał, ale niektórych pięknych wspomnień nie chciał stracić.
— Jesteś taka podobna do Levy. – Uśmiechnął się
łagodnie do Loretty.
Tymczasem Gray rozejrzał się po gildii. Odbudowali
tutaj naprawdę wiele, starali się by panował ład i porządek. Wszyscy wydawali
się być szczęśliwi, pomimo tego, co stracili poprzez smoczą siłę. Rozpoznał
Lucy oraz jej córkę, jak i parę innych dzieciaków. Wiedział, które są
czyje, lecz nie widział własnego.
— Tata? – po gildii rozległ się stanowczy, ale
spokojny głos należący do Mizu. Gray odwrócił się gwałtownie i spojrzał na
córkę. Miała oczy po matce. To na pewno jego latorośl. Był pewien, bo Juvia
nigdy by go nie zdradziła. Zawsze uważała go za swojego Gray–samę.
— Mizu… – wyszeptał.
Wyglądała zupełnie inaczej, niż na początku całej
opowieści: miała na sobie niezbyt długą, prostą tunikę w kolorze białym. Nosiła
także przeróżne błyskotki, które ślicznie się świeciły, ale niezbyt przesadnie.
Gray zauważył, że posiadała kostur, który kiedyś zdobył podczas misji. Dokładnie
go pamiętał, a dzięki swojej spostrzegawczości, zauważył dziwne, rybie łuski na
ciele dziecka. Podszedł do córki i przez chwilę wpatrywał się w jej twarz, aż w
końcu opuszkami palców jej dotknął. Wyczuł moc Juvii.
— Wróciłem.
Mizu po chwili przytuliła się mocno do rodziciela.
Znak intensywnie zabłyszczał. Gray zauważył, że Natsu wesoło bawi się z
gromadką innych dzieci, które bardzo go polubiły. Obiecał im, że opowie
wszystko jak było.
— Witaj w domu, tato – odpowiedziała wreszcie
Mizu.
— Mizu! Mizu–san, twoje ciało – zawołała Jane, gdy
Mizu zaczęła się niesamowite błyszczeć, zupełnie jak kryształ.
Dziewczyna momentalnie odwróciła się od ojca i
stanęła jak wryta. Resztki magii Demona Otchłani zostały usunięte przez
rodzicielską miłość. Rybie łuski zniknęły, tak jak liczne blizny zdobyte w
walce. Mizu w tej chwili zrozumiała, co jest najważniejsze w życiu: wierność,
miłość i przyjaźń.
Znienacka znak na czole dziewczęcia zaczął znikać,
a przed nimi pojawiła się dziwna postać błękitnowłosej kobiety, ubranej w
granatową sukienkę. Wszyscy wpatrywali się w to całe zdarzenie.
— Juvia? – zdziwiła się Lucy. – Przecież to
niemożliwe…
— Znam tą magię! – krzyknęła Jane. – To Magia
Poświęcenia!
— Juvia cieszy się, że was wszystkich widzi,
kochani. – Kobieta nie ukrywała szczęścia. – Niestety, panienka Lucy ma rację.
To niemożliwe, aby Juvia żyła. Jej ciało jest zniszczone, a tą ostatnią
wiadomość przechowała w pamięci córki za pomocą Magii Poświęcenia. Juvia
jest projekcją własnej magii, więc proszę, kochani, posłuchajcie tego, co ma do
powiedzenia.
Lucy posmutniała. Miała nadzieję, że przyjaciółka
jednak żyje. Gray próbował przytulić ukochaną, ale bez skutku.
— Smok Acnologia nie został unicestwiony – zaczęła
mówić. – Juvia widziała serce smoka „oblane” nienawiścią do całego świata.
Pragnie go teraz zniszczyć, bo przedtem Zeref go powstrzymywał. Prawdopodobnie
szykuje następny atak na Fiore, więc proszę, kochani, szykujcie się do boju!
Czas odzyskać utracone szczęście.
— Mama... – wyjęczała Mizu, wreszcie odzyskując do
końca przytomność.
Juvia spojrzała na córkę.
— Gdyby tylko Juvia mogła cię przytulić… Nawet nie
wiesz jak bardzo tego żałuje… Jest tylko projekcją magiczną stworzoną przez
magię. Mizu, Juvia tak bardzo cię skrzywdziła… Juvia tak bardzo przeprasza!
— W porządku, mamo – Mizu uśmiechnęła się. – Jest
dobrze. Nie mam żalu do ciebie.
— Juvia zawsze będzie przy tobie. – Sztuczna ręka
kobiety próbowała dotknąć policzka córki. – Ten znak również. Lucy nie okłamała
cię mówiąc, że woda znaczy „życie”. Miała rację. Juvia chciałaby ci tyle rzeczy
powiedzieć, a okrada cię z mocy magicznej. Chciałaby ci tyle zakątków świata
pokazać… Ale pamiętaj: masz dobrze postępować z ludźmi, być miłą i uprzejmą,
nigdy nie tracić wiary w siebie i kochać przede wszystkim życie. I gotuj
dobrze, bo wtedy znajdziesz sobie męża. Juvia wie co mówi! Wyczekujcie za dwa
miesiące pięciu czerwonych księżyców, które zwiastują krew. Przygotujcie się do
prawdziwej walki, przyjaciele. Wy, którzy przeżyliście. Nie tylko wy
przetrwaliście wojnę. Są inni magowie, nie tylko z naszej gildii. Macie czas na
ich odszukanie. Wyczekujcie księżyców…
— Księżyców? – spytała się zdziwiona Lucy.
— Wyczekujcie księżyców – powtarzała projekcja
Juvii. – Księżyców…
W tej chwili zniknęła im z oczu już na zawsze.
— Mama! – krzyknęła Mizu próbując złapać już dawno
nieżyjącą maginię wody.
Juvia rozpłynęła się w powietrzu. Wszyscy
posmutnieli, bo przez chwilkę myśleli, iż znów powrócili do „swoich” czasów.
Na czole Mizu pojawiła się magiczna kropelka.
Dziewczynka westchnęła, a po jej policzkach spłynęły łzy. Gray przytulił
córkę.
— Juvia wiedziała co robi – mówił, próbując
uspokoić Mizu. – Już wcześniej wiedziałem o tym, że chce tak postąpić. Byłem
temu przeciwny, ale ona… Uparła się… Nauczyła się tej przeklętej magii…
— Jest dobrze, tato – uśmiechnęła się Mizu i
wytarła dłonią spływające łzy.
Betowała: Roszpuncia
Ps. Od bety: w
razie znalezienia błędów, wypiszcie je w komentarzach. Dzięki!
Kyaaa... *-* Miałam łzy w oczach, gdy Juvia mówiła do Mizu :<
OdpowiedzUsuńAfff.... Gray, pustaku. Ciąży własnej koniety nie zauważyłeś? '×'
Pozdrawiam i ślę tooooony weny :*
Tez uważam, że ten moment akurat był bardzo wzruszający :*
UsuńDziękuję bardzo za wenę, przyda się :*
Oh nie przejmuj się, że miałaś przerwę. Wszystko zależy tylko od ciebie, nie powinnaś pisać, kiedy nie czujesz się na siłach lub po prostu nie masz ochoty. To wtedy nie to samo!
OdpowiedzUsuńSzczerze nie jestem w temacie, więc trudno wgryzc mi się w fabułę. Kim jest Juvia? Jaki tata? Jaka mama? Dla mnie to wiele niewiadomych. Pozwól więc, że powstrzymam się od zdania i przeczytam poprzednie rozdziały, a jeżeli opowiadanie mnie zaciekawi z pewnością zostane ;)
Pr
Wcale się nie gniewam, że nie znasz tematu więc właśnie zapraszam do czytania rozdziału pierwszego :) Opowiadanie jest na podstawie mangi :)
UsuńW końcu udało mi się wygospodarować chwilę wolnego, dlatego jestem, jak prosiłaś. A teraz leicm!
OdpowiedzUsuńOdnalezienie Graya niezmiernie mnie cieszy, bo Mizu powinna mieć chociaż jednego rodzica, natomiast pojawienie się Juvii i jej słowa, mocno mnie zaskoczyły, jak i zaciekawiły. Naprawdę, intrygujące jest to, co szykujesz dla nas dalej, dlatego będę czekała :). Ale, ale! R nie byłaby sobą, gdyby nie przyczepiła się do czegoś: znów za mało opisów! Chciałabym, żebyś zaczęła opisywać zachowania większości bohaterów w danej chwili, jak i wygląd miejsca, w którym się znajdują, bo wtedy lepiej jest mi sobie wyobrazić, co i jak. I to chyba tyle ode mnie.
Pozdrawiam cieplutko,
Twoja R ♥.
Ps. No i zapraszam do siebie, bo jak na razie Cię nie widać: http://fairytail-another-story.blogspot.com/.
Tak ja wiem, że nadal mało opisów, ale cóż :) Staram się lecz nie będę się powtarzac bo dobrze o tym wiesz :* Też się cieszę, że Mizu jednak nie jest sama :) Dobrze z tym wymyśliłam.
UsuńRozdział bardzo ciekawy :). Nie obraź się, ale nie wciąga mnie takie opowiadanie, ponieważ to nie jest mój klimat :) Masz talent, nie zmarnuj go i życzę weny :) Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńRozumiem i dziękuję za ciepłe słowa :) Również pozdrawiam :)
Usuńjedno wielkie wow, naprawdę świetnie to wykombinowałaś i szczerze Ci tego zazdroszczę :) co do błędów, to jakoś nic nie rzuciło mi się w oczy, więc jest naprawdę świetnie, teraz to z coraz większą niecierpliwością i ekscytacją czekam na kolejny rozdział ^^ Pozdrawiam cieplutko i życzę masę weny! :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się bardzo podoba :) Rozdział się pojawi jak Roszpuncia znajdzie troszku czasu na poprawienie tekstu ^^''
UsuńJAKIM CUDEM JA TU TRAFIŁAM DOPIERO TERAZ! NO JAK!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest GE-NIAL-NE!!! Przeczytałam wszystko od początku praktycznie jednym tchem! Naprawdę nie wiem, co powiedzieć, chyba po prostu tyle, że nie mogę się doczekać tego, co będzie dalej!
Blog dodaję do ulubionych, MUSZĘ WIEDZIEĆ JAK SIĘ TO WSZYSTKO SKOŃCZY!!!! T-T
Bardzo miło mi, że się spodobało :) Też uważam, że pomysł na opowiadanie jest trafiony.
Usuń