Kochani przychodzę do was wreszcie z kolejnym rozdziałem i na całe szczęście poprawione za co dziękuję bardzo Rozszpunci :* Zawsze można na ciebie liczyć. Myślę, że następny rozdział będzie z dodaniem jeszcze szybciej niż zwykle bo jest już poprawiony i w sumie jestem w tych obydwóch rozdziałów mega zadowolona :) Naprawdę.
Miłego czytania wam życzę! :)
Grupa
ruszyła do magicznej biblioteki. Niestety nie wszyscy. Simon, tak
jak oznajmił, został, by naprawić „błędy tego świata”.
Nashi miała do niego wielki żal o to, że nie poszedł z nimi.
Przecież obiecał! Miała wielką ochotę mu dokopać, ale na razie
nie czas na zemstę. Musiała się uspokoić i koniecznie
zaopiekować matką, która wciąż nie mogła uwierzyć w to, co się
stało. Cały czas była manipulowana przez okropnego demona. Jak
mogła w ogóle do tego stanu dopuścić? Bardzo tego żałowała.
—
Chcę poznać te dzieci – przemówiła blondynka,
pijąc zieloną herbatę. – Czuję, że jestem to winna swoim
przyjaciołom… One mogą należeć do nich.
Lucy
wstała i odłożyła kubek na stolik. Przypatrywała się wszystkim
dzieciom: białowłosa dziewczynka musiała być córką Mirajane i
Laxusa, Daisuke i Loretta dziećmi Gajeela i Levy, a Mizu…
—
Mizu Fullbuster?
Lucy
podeszła do dziewczynki, która czyściła swój kostur.
—
Czego? – burknęła.
Magini
Gwiezdnych Duchów uśmiechnęła się do niej. No tak, taki
charakter musi mieć po Grayu.
—
Chcę z tobą porozmawiać.
— O
czym? Przecież mi pani wyjaśniła jak zginęła moja matka.
—
Masz do mnie żal, prawda?
Mizu
nie odpowiedziała. Udawała, że nie słyszy.
—
Uwierz mi, że chciałam im pomóc, ale nie dałam rady.
Byłam przygnieciona ogromnymi kamieniami. Były większe ode mnie.
Masz prawo mieć do mnie żal, ale… Jesteś córką Juvii i Graya –
moich przyjaciół. Chcę żyć z tobą w zgodzie. Rozumiesz?!
Mizu
odwróciła się gwałtownie w jej stronę. Widziała w oczach Lucy
łzy.
—
Twój ojciec, Gray… On przyjaźnił się z Natsu,
ojcem Nashi. Chciałabym, abyście też były przyjaciółkami…
—
Nici z tego.
— Ale
dlaczego?! Nashi… Nie…
Mizu
wstała i podniosła kostur.
—
Zrozum, paniusiu, jedno: ja wychowałam się sama i umrę
sama. Nikt nie będzie mnie uczył, co mam robić, bo to jest moje
życie. Czy ty byś chciała, by ktoś tobą dyrygował? Zapewne nie.
Panna
Fullbuster miała rację.
—
Twoja matka by tego chciała. Byś miała przyjaciół…
Mizu
wzdrygnęła się.
—
Moja matka mnie nie chciała. Gdyby było inaczej, nie
umarłaby.
— Nie
mów tak! Nawet nie wiesz jak bardzo cię kochała! Oddała swoją
moc byś ty żyła! Jak możesz tak mówić!?
— Nie
wierzę w to.
Lucy
nie potrafiła odpowiedzieć. Łzy same spływały jej po policzkach.
Nie sądziła, że rozmowa z Mizu może być taka ciężka.
Przełknęła głośno ślinę.
— W
Fairy Tail… Gdyby istniało, byłabyś szczęśliwa.
Mizu
otworzyła szeroko oczy. W tej samej chwili zabolała ją głowa, a
z nosa wypłynęła stróżka krwi.
—
Mizu?! – Lucy przestraszyła się i podbiegła do
dziewczyny.
— Nie
dotykaj mnie! Brzydzę się tobą i Fairy Tail! Nienawidzę tej
gildii!
Zamilkła.
Jakim cudem pamiętała to słowo? Dlaczego z tak wielką łatwością
je wypowiedziała, a serce bije szybciej niż zwykle? Czyżby ta
cholerna blondynka znała prawdę i nie kłamała? Dlaczego?
—
Mizu, wiem, że ci ciężko, ale, proszę, uwierz mi.
Nie chcę dla ciebie źle. I wiem, że to, co mówisz… Sama siebie
oszukujesz.
—
Mówiłam coś! Nie dotykaj mnie! – krzyknęła Mizu z
całych sił, a Lucy przestraszyła się. Mogła się domyślić, że
tak będzie.
— Co
tu się dzieje, do cholery? – Daisuke wpadł niczym burza do
pomieszczenia.
Nie
wiedział w ogóle, co jest grane. Zdezorientowany patrzył na tę
dwójkę, przez którą było tyle szumu.
— Czy
chociaż przez chwilę nie może panować spokój?
—
Spokój będzie dopiero po śmierci – odburknęła
Mizu przymrużając lekko powieki.
—
Skoro tak ci spieszno to droga wolna.
— Z
przyjemnością. Właśnie miałam ci oznajmić, że odchodzę od
was.
— Że
co?! Co ty pieprzysz?
—
Mizu? – Całe zajście z ukrycia obserwowała Jane.
—
Może jesteście bandą biednych, opuszczonych dzieci,
ale nadal wariatami – warknęła w jego stronę. – Nie macie
żadnej przyszłości, dopóki nie wywalczycie jej sobie. Nie możecie
cały czas polegać na innych!
— Jak
śmiesz!? Po tym, co dla ciebie zrobiliśmy…
— A
co zrobiliście? Nic.
— Jak
to nic?!
Mizu
zmierzała już do drzwi biblioteki. Gdy nacisnęła klamkę, poczuła
jak przez jej całe ciało przeszedł dreszcz. Przed nią stanął
jak wryty Kuroi. Nie był zadowolony z tego, co zrobiła.
—
Nigdzie nie pójdziesz.
—
Chcesz się bić?!
—
Jeśli tym sposobem ustawię cię do pionu i przywrócę
do normalności to tak!
—
Przepuść mnie!
— Nie
mam zamiaru! Na wolności będziesz siać jeszcze większy chaos od
tego, który panuje!
—
Powiedziałam: przepuść mnie! Wodne kule! – Mizu
wypowiedziała zaklęcie. Stworzyła kule z wody, które zaatakowały
Kuroi’ego. Ten przeciął je za pomocą magii cienia. Dziewczyna
przeraziła się.
—
Ogarnij się! Ciernisty Sierp! – Ogromny sierp Kuroi’a
zniszczył całą magię Mizu.
—
Przestańcie! – krzyknęła Jane. – Proszę!
—
Jane... – do tej całej afery dołączyła się
telepatka, Erica. – Myślę, że to pora, abyś wykazała się.
Posiadasz magię snu, prawda? Uśpij tę bandę bachorów.
—
Chyba tak zrobię.
Jane
wypowiedziała zaklęcie, a dzieci natychmiast zasnęły. Niestety,
dotknęło ono też Lucy, która dołączyła do śpiących. Mizu
postanowiono odłączyć od reszty grupy, a kostur na wszelki wypadek
ukryć.
Tymczasem
we Fiore powoli zaczął panować ład. Simon został władcą,
ustanowił nowe prawo oraz Radę Magiczną. Wznowił handel,
przeróżne działalności gospodarcze i nabór do gildii. Poza
„sprzątaniem” kraju, zajmował się także sprawdzaniem magów,
bał się, że historia się powtórzy. Postanowił także sprawdzić,
co się stało z rodziną królewską i odnaleźć ją, jeśli to w
ogóle możliwe. Ludzie zaczęli odbudowę miast, grzebali swoich
bliskich zmarłych, ale byli szczęśliwi, bo wiedzieli, że mogą
zacząć żyć od nowa. Powoli, ale mogli. Mizu, po odsiedzeniu
kary, wreszcie przeprosiła Lucy, ale wszyscy dobrze wiedzieli, że
wciąż ma do niej żal. Nie mogła pojąć, że Heartfilia nie
pomogła swoim towarzyszom, a ten grzech będzie spoczywał na jej
barkach, aż do końca życia. Daisuke i Loretta postanowili, że
przeprowadzą się wraz z innymi dziećmi do miasta, ponieważ
zrobiło się już w miarę bezpiecznie i spokojnie. Z opowiadań
Lucy dowiedzieli się więcej niż chcieli o dawnym świecie:
wspaniałych gildiach i potężnych magach, niesamowitych Gwiezdnych
Duchach oraz o świecie Edolas, który leży daleko i nie posiada
magii. Heartfilia wskazała miasto, w którym mieściła się
gildia, do której należeli ich rodzice. Wszyscy byli tym przejęci
i znów chcieli stworzyć normalną rodzinę.
Teraz
doskonale wiedzieli, że będzie ona nosić nazwę „Fairy
Tail”.
Betowała:
Roszpuncia
Ps.
Od bety: w razie znalezienia błędów, wypiszcie je w komentarzach.
Dzięki!