-
Nashi kiedy się wreszcie obudzisz ile można na ciebie czekać!
Pani Lucy już dawno wstała!
-
A co mnie to...
-
A powinno bo dzisiaj mamy spotkanie z tą całą zielarką.
Zapomniałaś jaką mamy misję?
-
Nie.
-
A więc ruszaj się! Śniadanie nam całkiem zjedzą!
-
Oby nie! Whooo...
Nashi
wyślizgnęła się z trudem wielkim z łóżka lecz poślizgnęła
się na szaliku, który dostała kiedyś od ojca. Szybko ubrała
się, związała dwa kucyki z tyłu głowy i zeszła pospiesznie
razem z Mizu na dół.
-
Uważaj bo znowu się poślizgniesz!
-
Sama uważaj Fullbuster!
-
Cisza do cholery! - krzyknęła wściekła Lucy – Dość!
Siadać i jeść.
Dziewczyny
już całkiem zeszły na dół i poszły do dość niedużej
jadalni. Była tylko ich ''drużyna'' bo o tej porze rzadko kto
przebywał w tym pomieszczeniu chyba, że owa zielarka.
-
Witaj Love – odpowiedział mężczyzna, który miał zasłoniętą
twarz szalikiem, widać mu było tylko ciemne oczy – Mamy wolny
stolik?
-
Tak, ale macie towarzystwo. Wczoraj przybyli goście i mam nadzieję,
że was to nie speszy więc...
-
W porządku. I tak mało do kogo się odzywamy.
-
Tak.
-
To co zwykle?
-
Raczej.
Młoda
kobieta trzymała dziecko cały czas. Tuliła je mocno i miała
strach w oczach. Zachowywała się bardzo dziwnie.
-
Pani Lucy czyżby to była ta zielarka z mężem? - spytała Mizu
zajadąc się śniadaniem – Dziwnie wyglądają.
-
I tak jakby znajomo... - mruknął Natsu – i znajomy zapach! -
krzyknął Dragneel i zerwał się na równe nogi przewracając
stołek przy okazji. Podszedł do młodej kobiety nieco wystraszonej
i zaczał ją dziwnie wąchać jak na niego przystało.
-
Natsu ty idioto co ty wyprawiasz! - krzyknął Gray – Pogięło
cię niedojdo ludzka?!
-
Niemożliwe... Czy to ty... ?
-
Zostaw tę kobietę Natsu.
-
To WENDY.
Powiedział,
aż oczy mu się zaświeciły. Zapach go nie mylił, a nastała
niesforna, krępująca cisza. Ową ciszę przerwał płacz małej
dziewczynki, prawdopodobnie córeczki samej Wendy, która sama się
trzęsła ze strachu.
-
Wendy co oni ci zrobili? - spytał Natsu – Nie do wiary...
-
Wendy... - wyszeptała Lucy.
-
Mamo kto to jest? I czego chce? To nasz wróg czy przyjaciel? -
spytała nieco zdezorientowana Nashi.
Natsu
sam nie wiedział co odpowiedzieć córce. Wolał to przemilczeć na
razie.
- Jeżeli
jest naprawdę przyjacielem – wtrąciła się Mizu – To jest
nim od zawsze, aż do końca.
Z
brązowych oczu Wendy popłynęły łzy. Nie potrafiła ich pohamować, a Mizu uśmiechnęła się złośliwie z efektu jakiego
dokonała, a więc cała ta Wendy się przyznała. Opuściła Fairy
Tail chodź nie tak dawno je kochała z całego serca jak oni
wszyscy. Tacy wielcy przyjaciele.
-Mizu!
Przestań tak mówić – odezwał się nieco oburzony Gray bo
patrzył na uczucia Wendy – Nie powinnaś...
- Czego
nie powinnam ojcze? Wyrażać własnego zdania, oceniać innych, a
może bronić swojej osoby? Czy nie tego chciała Juvia? Moja
matka?
Graya
to totalnie zaskoczyło i poczuł się przygnębiony. Teraz
przypomniało mu się chwile z Juvią oraz Ur kiedy go uczyła.
Wtedy był taki sam jak Mizu, ale nie rozumiał jej. Nie potrafił
być dobrym ojcem.
- Nie
musisz mnie kochać tato – odezwała się – Ja całe życie
jestem bez miłości bo moje drugie imię to BÓL.
W
tej chwili Mizu wyszła z pensjonatu trzaskając zza soba mocno
drzwi. Po chwili Mizu bardzo głośno krzyknęła z całej siły
tak, że ziemia zadrżała. Raczej to nie był krzyk, a prawdziwy
ryk dzikiego zwierzęca, który wyje z bólu. Gray słyszał wołanie
córki. Nie mógł. Nie mógł teraz jej zostawić samej. Otworzył
drzwi i wpatrywał się z tyłu w sylwetkę córki. To nie jej wina,
że ją ulica wychowała, a nie on czy Juvia. Gray podszedł i
próbował dotknąć jej ramienia.
- Nie
dotykaj mnie ojcze!
- Mizu...
Dziewczyna
gwałtownie się odsunęła. Klęczała, nie miała sił na dalszą
walkę z samym sobą. Płakała po cichu.
-Gdy
Juvia cię urodziła – zaczął Gray podchodząc ostrożnie do
córki -Cieszyła się. Nie mogła uwierzyć, że takie szczęście
ją spotkało. Twoja matka naprawdę cię kochała tak samo jak ja
cię teraz. Zawsze cię kochaliśmy i zawsze będziemy cię kochać.
Nasze uczucia nigdy się nie zmienią. Nie zmieni tego żaden
człowiek ani smok. Jesteś naszą córeczką Mizu Fullbuster...
- Córeczką?
- syknęła Mizu. - Gdzie byliście kiedy ciocia Annie umierała?
Kiedy ja wylądowałam na ulicy? Gdzie byliście wtedy?!
Z
ciemnego nieba zaczął padać nagle deszcz. Grayowi bardzo to
przypominało Juvię, którą ciągle właśnie prześladowało te
zjawisko pogodowe.
Mizu
z trudem wstała i odwróciła się do ojca przodem. W błękitnych
oczach po matce gotowała się prawdziwa wściekłość i złość.
- Wiem,
że Loretta umrze... - wyszeptała Mizu – Ta zielarka jest naszym
wrogiem, a nie przyjacielem. Co z tego, że należała kiedyś do
Fairy Tail? Gdyby była przyjacielem nie zmazała by znaku gildii.
I
tu miała rację.
- Nigdy
nie zdradziłam Fairy Tail – powiedziała Wendy wychodząc im
naprzeciw – Musiałam się schować razem z swoją córką i
Romeo. By przeżyć musieliśmy ukryć naszą magię. Rozumiem twój
ból Mizu Fullbuster. Byłaś taka sama jak ja wtedy...
Wendy
zaczęła się świecić na biało dzięki swojej magii Smoczych
Zabójców. Uśmiechała się cały czas i wreszcie chyba ulżyło
jej to co chciała powiedzieć przez te lata. Znak na lewej ręce
Fairy Tail pojawił się znów u Wendy tak jak i u Romea tyle, że
gdzie indziej.
- Imię
mojej córeczki to Heaven czyli niebo – wytłumaczyła Wendy i
położyła córeczkę na ziemi aby samo wstało po chwili –
Chciałabym tym samym uwiecznić imię Fairy Tail. Bo niebo kojarzy
się z wróżkami prawda? W końcu mają skrzydła.
Po
policzkach Mizu całkiem spłynęły łzy. Nie mogła się
powstrzymać bo kolejny dzień miał się zakończyć wzruszająco i
ona o tym doskonale wiedziała. Heaven przytuliła się do nóg
Mizu. Dziewczynka naprawdę przypominała wróżkę. Mizu podniosła
ją delikatnie i przytuliła mocno.
- Witaj
Heaven – powiedziała Mizu – Mam na imię Mizu Fullbuster.
Jestem córką Graya Fullbuster i Juvii Lokser. Miło mi cię
poznać. Zaprzyjaźnijmy się dobrze? - uśmiechnęła się w końcu
Mizu.
Heaven
wymachiwała wesoło rączkami. Wszystko zapowiadało się naprawdę
dobrze.
- Wiedziałam,
że jej się uda – powiedziała Lucy uśmiechając się delikatnie
– Wiedziałam! Masz wspaniałą córkę Gray.
Gray
wiedział o tym od bardzo dawna.
- Wiem
o tym.
W
pensjonacie urządzili wielką ucztę aby uczcić powrót Wendy,
Romea oraz malutkiej Heaven do Fairy Tail. Wszyscy wyglądali na
szczęśliwych; jedli, pili, bawili się i całkiem zapomnieli po co
tutaj są. Mizu skończyła pić, odłożyła kubek na swoje
miejsce i zerknęła na okno; już się ściemniało i w tej chwili
pomyślała i Victorze. Chciała bardzo by dołączył do Fairy
Tail, aby im pomógł i nie był sam. Czy to jest w ogóle możliwe
by dawny wróg stał się nagle przyjacielem? Wszyscy go nienawidzą.
Prócz niej.
Mizu
nic nie mówiąc innym wybiegła z pensjonatu. Musiała zaryzykować
by się upewnić. Chciała koniecznie zobaczyć Maga Krwi.
Mizu
biegła ile w sił nogach, aż nagle zatrzymała się. Deszcz
przestał padać, ale kompletnie nic nie było widać.
- VICTOR
RAY! - krzyknęła bardzo głośno Mizu z całej siły.
Mizu
poczuła jak dziwnie zaczęła lecieć jej krew z nosa i krople krwi
spadały na ziemię. Wyciągnęła białą chusteczkę z ziemi.
Musiała jakoś krwotok zachamować.
Przez
jakąś chwilkę czekała na niego, aż pojawił się sam białowłosy
młody chłopak o imieniu Victor Ray. Na twarzy Mizu pojawił się
słodki rumieniec.
- Mizu
Fullbuster – wyszeptał Victor – Wiedziałem, że prędzej czy
później znów się spotkamy.
- Victor
Ray – Mizu za pomocą rękawa od tuniki starła resztki krwi z
nosa – Muszę z tobą porozmawiać. Nie wiem ile masz czasu, ale
to ważne.
- Słucham.
- Chcę
byś dołączył do Fairy Tail i chronił gildię. Masz cudowną
magię i możesz wiele dokonać, a poza tym – Mizu spoważniała –
Chyba nie chcesz by masowe morderstwo twojego ojca się wydało?
Gdyby dowiedziała się Rada na pewno by od razu zareagowała. Dla
niektórych skutki swoich działań byłyby tragiczne.
- To
szantaż!
- Robię
to dla dobra gildii. Nic innego mnie nie …
Mizu
nie mogła dokończyć zdania ponieważ przed jej ustami znalazł
się Victor. Jego ręka znalazła się nad brodą dziewczyny.
- W
takim razie gildia jest dla ciebie najważniejsza? - syknął
wściekle – A gdzie ta Mizu Fullbuster, która pragnie skopać
dupę Acnologii? Co tak bardzo chciała pomścić swoją matkę?
Myślisz, że tym szantażem możesz coś wskurać?
- Mylisz
się! - zaprzeczyła – Nadal chcę zemsty, a zemsta to tylko moja
sprawa, ale pokochałam gildię. Jest dla mnie wszystkim bo tam
odnalazłam coś czego przedtem nie miałam; przyjaciół, rodzinę,
dom i... miłość...
Mizu
spojrząła całkiem inaczej niż przedtem na Victora. Zawstydziła
się.
- Rozumiem....-
odezwał się Victor nieco zamyślony – Bałem się, że do tego
dojdzie. Jednakże Mizu Fullbuster wiedz , że nie wiem czy dołącze
do Fairy Tail. Nie wiem czy by inni tego chcieli. Sama rozumiesz...
- Przyszłość
można zmienić! Porozmawiam z Mistrzem! Chodź!
Mizu
chwyciła go za rękę i pognała do sali gdzie wszyscy się
znajdowali. Zdziwili się gdy ujrzeli Victora.
- Co
to ma znaczyć?! - oburzył się Natsu – Chce walki?!
- Natsu
uspokój się! - wtrąciła się Lucy.
- Panie
Natsu, pani Lucy oraz reszta proszę wysłuchajcie mnie! - po
prosiła błagalnie – Nazywam się Mizu Fullbuster, a to Victor
Ray! Nowy członek Fairy Tail!
Otworzyli
buzie ze zdziwienia, a Natsu chciał od razu przywalić pięścią.
Szykował się do bójki, ale Lucy w porę go powstrzymała. Wszyscy
usłyszeli znienacka dziwny lecz słodki, lekki, dziewczęcy śmiech.
Ujrzeli Pierwszą.
- Pierwsza!
- Witajcie
czwarta generacjo – Mavis uśmiechnęła się łagodnie do
wszystkich – Widzę, że wiele się zmieniło.
- Tak
Pierwsza – odpowiedziała Mizu – Victor zasługuje by być
w Fairy Tail, ale inni tego nie chcą przez przeszłość!
Nie mogą mu wybaczyć.
Mavis
podeszła do Victora, ale ten nie mógł jej zobaczyć. Usłyszała
bicie jego serca i zrozumiała, że do złych ludzi nie należał.
Zasłużył na drugą szansę.
Wtedy
na jego prawym ramieniu powstał znak gildii : był cały biały, a
Victor mógł ujrzeć Pierwszą.
- Muszą
teraz to zaakceptować, że od dzisiaj jesteś jednym z nas –
Mavis jest taka tolerancyjna – Wiem, że w głębi duszy tego
bardzo chciałeś Victorze prawda?
- Tak.
I
tak się wreszcie stało. Dzięki Pierwszej Victor mógł wreszcie
dołączyć Fairy Tail, a reszta wróciła do gildii razem z rodziną
Wendy. Droga była bezpieczna na całe szczęście i po trzech
dniach dotarli do spokojnej, cichej, pięknej Magnolii. Niestety już
w gildii miała ich spotkać bardzo niemiła niespodzianka. Daisuke
otworzył drzwi budynku, a tam panowała grobowa cisza. Dosłownie.
- Wróciliśmy!
- krzyknął Natsu popychając lekko Daisuke, a Happy poleciał za
nim – Coś się stało dzieciaki? - spytał gdy ujrzał przerażone
miny dzieci.
Jedna
z dziewczynek rozpłakała się bardzo głośno. Po prostu nie
wytrzymała tego wszystkiego.
- Nie
było nas parę dni – odezwała się Lucy – Co się stało? Kto
ci to zrobił- spytała Lucy podchodząc do jasnowłosej dziewczynki
gdyż ta miała liczne blizny na buzi i prawdopodobnie na całym
ciele.
- Kuroi
i Erica – wyznała – Oni torturowali nas. Wszystkie dzieci, a
panią Lorettę...
Daisuke
wyglądał na wściekłego, ale poszedł na pierwsze piętro gdzie
tam znajdowały się pokoje także niektórych członków gildii
tymczasowo. Otworzył pokój siostry bliźniaczki gdzie zawsze po
podłodze leżało mnóstwo książek, wszystkie je czytała
dokładnie i zawsze się z tego cieszyła. Leżała na łóżku
martwa, a ciało powoli rozkładało się. Fairy Tail znowu dotknęła
kolejna tragedia.
- Nie!
- krzyknął zrozpaczony Daisuke i podbiegł do łóżka ukochanej
siostry.
Wyglądało
to tak jakby spała, a wokół jej ciała były rozsypane białe
lilie – ulubione kwiaty Loretty. Daisuke zauważył, że na
kącikach ust dziewczęcia był turkusowy proszek i pachniał
obłędnie, ale on nie dał się zwieść tym pozorom. Była to
pierwsza wskazówka i dowód na to iż ktoś otruł mu siostrę, a
on zaplanował już zemstę. Oj okropną.
Natsu
współczuł młodemu Redfoxowi, a ojciec Daisuke mocno przytulił
syna gdyż on również kogoś stracił. W tym przypadku córkę.
Redfox wydał rozkaz złapania żywych lub martwych, a mianowicie
Ericę i Kuroi'a bo on tak łatwo nie ulegnie. Znienawidził ich
teraz i to bardzo. Nie mógł zrozumieć dlaczego zaufani ludzie go
zdradzili, gdzie popełnił błąd? Przecież chciał dobrze. Dla
nich wszystkich, a zwłaszcza dla niej.
Wkrótce
okazało się, że złapano ich. Pomógł Natsu, Gajeel i Gray.
- Myśleliście,
że tak łatwo zdołacie nam uciec zdrajcy?! - krzyknął wściekły
Daisuke i spoliczkował Ericę bardzo mocno. - Głupcy!
- Nigdy
byśmy Fairy Tail nie zdradzili! Przysięgamy! Nigdy!
- Kłamiecie.
Żywcem was zniszczę... odebraliście mi siostrę...
Jasnowłosa
dziewczynka, która wcześniej wskazała zdrajców rozpłakała się
z strachu, a Lucy przytuliła ją i zakryła oczy by nie patrzyła
na te drastyczną scenę.
- Mroczna
gildia – Erica zaczęła ujawniać pewne szczegóły – Mroczna
gildia kazała nam zrobić.
- Jak
to mroczna gildia?
- Zaczęły
znów się tworzyć. Macie kolejny problem błazny, a wy myślicie,
że możecie ze wszystkimi wygrać – stwierdziła Erica – Ale to
gówno prawda!
- Milcz...
- wyszeptał Kuroi – Milcz!
- Nie
Kuroi – sprzeciwiła mu się – Mam dość milczenia. Milczałam
całe życie, ale teraz to się zmieni więc wysłuchaj nas, a
raczej mnie Daisuke Redfox. Może ci się takie informacje przydadzą.
Zaczął
słuchać razem z pozostałymi.
- Od
kiedy wy zniknęliście na parę dni to wówczas powstały nowe
mroczne gildie co chcą posiąść władzę nad Fiore: White
Unicorn i Minimalist Killer. Ci ostatni są
najgorsi.. to oni nam rozkazali byśmy zgładzili twoją niewinną
siostrę. Umarła w śnie. Przynajmniej tyle mogliśmy dla niej
zrobić, aby nie cierpiała.
Daisuke
nie mógł uwierzyć. Musi odetchnąć, chwilę odpocząć i
przemyśleć wszystko i przede wszystkim: pochować siostrę.
- Zamknąć
ich w piwnicy. Nie dawać jedzenia oraz wody przez trzy dni. Rozkaz
wykonać bez żadnego ''ale''. - warknął.
Natsu,
Gray oraz Gajeel wzięli ''zdrajców'' i poszli ich zamknąć do
piwnicy. Nazajutrz miał się odbyć pogrzeb Loretty – tak ustalił
Daisuke. Ciało pochowają tam gdzie leży większość magów Fairy
Tail bo ona także do nich należała.