6 sierpnia 2016

Rozdział 16 - Nazywam się Mizu Fullbuster




- Nashi kiedy się wreszcie obudzisz ile można na ciebie czekać! Pani Lucy już dawno wstała!

- A co mnie to...
- A powinno bo dzisiaj mamy spotkanie z tą całą zielarką. Zapomniałaś jaką mamy misję?
- Nie.
- A więc ruszaj się! Śniadanie nam całkiem zjedzą!
- Oby nie! Whooo...
Nashi wyślizgnęła się z trudem wielkim z łóżka lecz poślizgnęła się na szaliku, który dostała kiedyś od ojca. Szybko ubrała się, związała dwa kucyki z tyłu głowy i zeszła pospiesznie razem z Mizu na dół.
- Uważaj bo znowu się poślizgniesz!
- Sama uważaj Fullbuster!
- Cisza do cholery! - krzyknęła wściekła Lucy – Dość! Siadać i jeść.
Dziewczyny już całkiem zeszły na dół i poszły do dość niedużej jadalni. Była tylko ich ''drużyna'' bo o tej porze rzadko kto przebywał w tym pomieszczeniu chyba, że owa zielarka.
- Witaj Love – odpowiedział mężczyzna, który miał zasłoniętą twarz szalikiem, widać mu było tylko ciemne oczy – Mamy wolny stolik?
- Tak, ale macie towarzystwo. Wczoraj przybyli goście i mam nadzieję, że was to nie speszy więc...
- W porządku. I tak mało do kogo się odzywamy.
- Tak.
- To co zwykle?
- Raczej.
Młoda kobieta trzymała dziecko cały czas. Tuliła je mocno i miała strach w oczach. Zachowywała się bardzo dziwnie.
- Pani Lucy czyżby to była ta zielarka z mężem? - spytała Mizu zajadąc się śniadaniem – Dziwnie wyglądają.
- I tak jakby znajomo... - mruknął Natsu – i znajomy zapach! - krzyknął Dragneel i zerwał się na równe nogi przewracając stołek przy okazji. Podszedł do młodej kobiety nieco wystraszonej i zaczał ją dziwnie wąchać jak na niego przystało.
- Natsu ty idioto co ty wyprawiasz! - krzyknął Gray – Pogięło cię niedojdo ludzka?!
- Niemożliwe... Czy to ty... ?
- Zostaw tę kobietę Natsu.
- To WENDY.
Powiedział, aż oczy mu się zaświeciły. Zapach go nie mylił, a nastała niesforna, krępująca cisza. Ową ciszę przerwał płacz małej dziewczynki, prawdopodobnie córeczki samej Wendy, która sama się trzęsła ze strachu.
- Wendy co oni ci zrobili? - spytał Natsu – Nie do wiary...
- Wendy... - wyszeptała Lucy.
- Mamo kto to jest? I czego chce? To nasz wróg czy przyjaciel? - spytała nieco zdezorientowana Nashi.
Natsu sam nie wiedział co odpowiedzieć córce. Wolał to przemilczeć na razie.
- Jeżeli jest naprawdę przyjacielem – wtrąciła się Mizu – To jest nim od zawsze, aż do końca.
Z brązowych oczu Wendy popłynęły łzy. Nie potrafiła ich pohamować, a Mizu uśmiechnęła się złośliwie z efektu jakiego dokonała, a więc cała ta Wendy się przyznała. Opuściła Fairy Tail chodź nie tak dawno je kochała z całego serca jak oni wszyscy. Tacy wielcy przyjaciele.
-Mizu! Przestań tak mówić – odezwał się nieco oburzony Gray bo patrzył na uczucia Wendy – Nie powinnaś...
- Czego nie powinnam ojcze? Wyrażać własnego zdania, oceniać innych, a może bronić swojej osoby? Czy nie tego chciała Juvia? Moja matka?
Graya to totalnie zaskoczyło i poczuł się przygnębiony. Teraz przypomniało mu się chwile z Juvią oraz Ur kiedy go uczyła. Wtedy był taki sam jak Mizu, ale nie rozumiał jej. Nie potrafił być dobrym ojcem.
- Nie musisz mnie kochać tato – odezwała się – Ja całe życie jestem bez miłości bo moje drugie imię to BÓL.
W tej chwili Mizu wyszła z pensjonatu trzaskając zza soba mocno drzwi. Po chwili Mizu bardzo głośno krzyknęła z całej siły tak, że ziemia zadrżała. Raczej to nie był krzyk, a prawdziwy ryk dzikiego zwierzęca, który wyje z bólu. Gray słyszał wołanie córki. Nie mógł. Nie mógł teraz jej zostawić samej. Otworzył drzwi i wpatrywał się z tyłu w sylwetkę córki. To nie jej wina, że ją ulica wychowała, a nie on czy Juvia. Gray podszedł i próbował dotknąć jej ramienia.
- Nie dotykaj mnie ojcze!
- Mizu...
Dziewczyna gwałtownie się odsunęła. Klęczała, nie miała sił na dalszą walkę z samym sobą. Płakała po cichu.
-Gdy Juvia cię urodziła – zaczął Gray podchodząc ostrożnie do córki -Cieszyła się. Nie mogła uwierzyć, że takie szczęście ją spotkało. Twoja matka naprawdę cię kochała tak samo jak ja cię teraz. Zawsze cię kochaliśmy i zawsze będziemy cię kochać. Nasze uczucia nigdy się nie zmienią. Nie zmieni tego żaden człowiek ani smok. Jesteś naszą córeczką Mizu Fullbuster...
- Córeczką? - syknęła Mizu. - Gdzie byliście kiedy ciocia Annie umierała? Kiedy ja wylądowałam na ulicy? Gdzie byliście wtedy?!
Z ciemnego nieba zaczął padać nagle deszcz. Grayowi bardzo to przypominało Juvię, którą ciągle właśnie prześladowało te zjawisko pogodowe.
Mizu z trudem wstała i odwróciła się do ojca przodem. W błękitnych oczach po matce gotowała się prawdziwa wściekłość i złość.
- Wiem, że Loretta umrze... - wyszeptała Mizu – Ta zielarka jest naszym wrogiem, a nie przyjacielem. Co z tego, że należała kiedyś do Fairy Tail? Gdyby była przyjacielem nie zmazała by znaku gildii.
I tu miała rację.
- Nigdy nie zdradziłam Fairy Tail – powiedziała Wendy wychodząc im naprzeciw – Musiałam się schować razem z swoją córką i Romeo. By przeżyć musieliśmy ukryć naszą magię. Rozumiem twój ból Mizu Fullbuster. Byłaś taka sama jak ja wtedy...
Wendy zaczęła się świecić na biało dzięki swojej magii Smoczych Zabójców. Uśmiechała się cały czas i wreszcie chyba ulżyło jej to co chciała powiedzieć przez te lata. Znak na lewej ręce Fairy Tail pojawił się znów u Wendy tak jak i u Romea tyle, że gdzie indziej. 
- Imię mojej córeczki to Heaven czyli niebo – wytłumaczyła Wendy i położyła córeczkę na ziemi aby samo wstało po chwili – Chciałabym tym samym uwiecznić imię Fairy Tail. Bo niebo kojarzy się z wróżkami prawda? W końcu mają skrzydła.
Po policzkach Mizu całkiem spłynęły łzy. Nie mogła się powstrzymać bo kolejny dzień miał się zakończyć wzruszająco i ona o tym doskonale wiedziała. Heaven przytuliła się do nóg Mizu. Dziewczynka naprawdę przypominała wróżkę. Mizu podniosła ją delikatnie i przytuliła mocno.
- Witaj Heaven – powiedziała Mizu – Mam na imię Mizu Fullbuster. Jestem córką Graya Fullbuster i Juvii Lokser. Miło mi cię poznać. Zaprzyjaźnijmy się dobrze? - uśmiechnęła się w końcu Mizu.
Heaven wymachiwała wesoło rączkami. Wszystko zapowiadało się naprawdę dobrze.
- Wiedziałam, że jej się uda – powiedziała Lucy uśmiechając się delikatnie – Wiedziałam! Masz wspaniałą córkę Gray.
Gray wiedział o tym od bardzo dawna.
- Wiem o tym.
W pensjonacie urządzili wielką ucztę aby uczcić powrót Wendy, Romea oraz malutkiej Heaven do Fairy Tail. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych; jedli, pili, bawili się i całkiem zapomnieli po co tutaj są. Mizu skończyła pić, odłożyła kubek na swoje miejsce i zerknęła na okno; już się ściemniało i w tej chwili pomyślała i Victorze. Chciała bardzo by dołączył do Fairy Tail, aby im pomógł i nie był sam. Czy to jest w ogóle możliwe by dawny wróg stał się nagle przyjacielem? Wszyscy go nienawidzą. Prócz niej.
Mizu nic nie mówiąc innym wybiegła z pensjonatu. Musiała zaryzykować by się upewnić. Chciała koniecznie zobaczyć Maga Krwi.
Mizu biegła ile w sił nogach, aż nagle zatrzymała się. Deszcz przestał padać, ale kompletnie nic nie było widać.
- VICTOR RAY! - krzyknęła bardzo głośno Mizu z całej siły.
Mizu poczuła jak dziwnie zaczęła lecieć jej krew z nosa i krople krwi spadały na ziemię. Wyciągnęła białą chusteczkę z ziemi. Musiała jakoś krwotok zachamować.
Przez jakąś chwilkę czekała na niego, aż pojawił się sam białowłosy młody chłopak o imieniu Victor Ray. Na twarzy Mizu pojawił się słodki rumieniec.
- Mizu Fullbuster – wyszeptał Victor – Wiedziałem, że prędzej czy później znów się spotkamy.
- Victor Ray – Mizu za pomocą rękawa od tuniki starła resztki krwi z nosa – Muszę z tobą porozmawiać. Nie wiem ile masz czasu, ale to ważne.
- Słucham.
- Chcę byś dołączył do Fairy Tail i chronił gildię. Masz cudowną magię i możesz wiele dokonać, a poza tym – Mizu spoważniała – Chyba nie chcesz by masowe morderstwo twojego ojca się wydało? Gdyby dowiedziała się Rada na pewno by od razu zareagowała. Dla niektórych skutki swoich działań byłyby tragiczne.
- To szantaż!
- Robię to dla dobra gildii. Nic innego mnie nie …
Mizu nie mogła dokończyć zdania ponieważ przed jej ustami znalazł się Victor. Jego ręka znalazła się nad brodą dziewczyny.
- W takim razie gildia jest dla ciebie najważniejsza? - syknął wściekle – A gdzie ta Mizu Fullbuster, która pragnie skopać dupę Acnologii? Co tak bardzo chciała pomścić swoją matkę? Myślisz, że tym szantażem możesz coś wskurać?
- Mylisz się! - zaprzeczyła – Nadal chcę zemsty, a zemsta to tylko moja sprawa, ale pokochałam gildię. Jest dla mnie wszystkim bo tam odnalazłam coś czego przedtem nie miałam; przyjaciół, rodzinę, dom i... miłość...
Mizu spojrząła całkiem inaczej niż przedtem na Victora. Zawstydziła się.
- Rozumiem....- odezwał się Victor nieco zamyślony – Bałem się, że do tego dojdzie. Jednakże Mizu Fullbuster wiedz , że nie wiem czy dołącze do Fairy Tail. Nie wiem czy by inni tego chcieli. Sama rozumiesz...
- Przyszłość można zmienić! Porozmawiam z Mistrzem! Chodź!
Mizu chwyciła go za rękę i pognała do sali gdzie wszyscy się znajdowali. Zdziwili się gdy ujrzeli Victora.
- Co to ma znaczyć?! - oburzył się Natsu – Chce walki?!
- Natsu uspokój się! - wtrąciła się Lucy.
- Panie Natsu, pani Lucy oraz reszta proszę wysłuchajcie mnie! - po prosiła błagalnie – Nazywam się Mizu Fullbuster, a to Victor Ray! Nowy członek Fairy Tail!
Otworzyli buzie ze zdziwienia, a Natsu chciał od razu przywalić pięścią. Szykował się do bójki, ale Lucy w porę go powstrzymała. Wszyscy usłyszeli znienacka dziwny lecz słodki, lekki, dziewczęcy śmiech. Ujrzeli Pierwszą.
- Pierwsza!
- Witajcie czwarta generacjo – Mavis uśmiechnęła się łagodnie do wszystkich – Widzę, że wiele się zmieniło.
- Tak Pierwsza – odpowiedziała Mizu – Victor zasługuje by być w Fairy Tail, ale inni tego nie chcą przez przeszłość! Nie mogą mu wybaczyć.
Mavis podeszła do Victora, ale ten nie mógł jej zobaczyć. Usłyszała bicie jego serca i zrozumiała, że do złych ludzi nie należał. Zasłużył na drugą szansę.
Wtedy na jego prawym ramieniu powstał znak gildii : był cały biały, a Victor mógł ujrzeć Pierwszą.
- Muszą teraz to zaakceptować, że od dzisiaj jesteś jednym z nas – Mavis jest taka tolerancyjna – Wiem, że w głębi duszy tego bardzo chciałeś Victorze prawda?
- Tak.
I tak się wreszcie stało. Dzięki Pierwszej Victor mógł wreszcie dołączyć Fairy Tail, a reszta wróciła do gildii razem z rodziną Wendy. Droga była bezpieczna na całe szczęście i po trzech dniach dotarli do spokojnej, cichej, pięknej Magnolii. Niestety już w gildii miała ich spotkać bardzo niemiła niespodzianka. Daisuke otworzył drzwi budynku, a tam panowała grobowa cisza. Dosłownie.
- Wróciliśmy! - krzyknął Natsu popychając lekko Daisuke, a Happy poleciał za nim – Coś się stało dzieciaki? - spytał gdy ujrzał przerażone miny dzieci.
Jedna z dziewczynek rozpłakała się bardzo głośno. Po prostu nie wytrzymała tego wszystkiego.
- Nie było nas parę dni – odezwała się Lucy – Co się stało? Kto ci to zrobił- spytała Lucy podchodząc do jasnowłosej dziewczynki gdyż ta miała liczne blizny na buzi i prawdopodobnie na całym ciele.
- Kuroi i Erica – wyznała – Oni torturowali nas. Wszystkie dzieci, a panią Lorettę... 
Daisuke wyglądał na wściekłego, ale poszedł na pierwsze piętro gdzie tam znajdowały się pokoje także niektórych członków gildii tymczasowo. Otworzył pokój siostry bliźniaczki gdzie zawsze po podłodze leżało mnóstwo książek, wszystkie je czytała dokładnie i zawsze się z tego cieszyła. Leżała na łóżku martwa, a ciało powoli rozkładało się. Fairy Tail znowu dotknęła kolejna tragedia.
- Nie! - krzyknął zrozpaczony Daisuke i podbiegł do łóżka ukochanej siostry.
Wyglądało to tak jakby spała, a wokół jej ciała były rozsypane białe lilie – ulubione kwiaty Loretty. Daisuke zauważył, że na kącikach ust dziewczęcia był turkusowy proszek i pachniał obłędnie, ale on nie dał się zwieść tym pozorom. Była to pierwsza wskazówka i dowód na to iż ktoś otruł mu siostrę, a on zaplanował już zemstę. Oj okropną.
Natsu współczuł młodemu Redfoxowi, a ojciec Daisuke mocno przytulił syna gdyż on również kogoś stracił. W tym przypadku córkę. Redfox wydał rozkaz złapania żywych lub martwych, a mianowicie Ericę i Kuroi'a bo on tak łatwo nie ulegnie. Znienawidził ich teraz i to bardzo. Nie mógł zrozumieć dlaczego zaufani ludzie go zdradzili, gdzie popełnił błąd? Przecież chciał dobrze. Dla nich wszystkich, a zwłaszcza dla niej.
Wkrótce okazało się, że złapano ich. Pomógł Natsu, Gajeel i Gray.
- Myśleliście, że tak łatwo zdołacie nam uciec zdrajcy?! - krzyknął wściekły Daisuke i spoliczkował Ericę bardzo mocno. - Głupcy!
- Nigdy byśmy Fairy Tail nie zdradzili! Przysięgamy! Nigdy!
- Kłamiecie. Żywcem was zniszczę... odebraliście mi siostrę...
Jasnowłosa dziewczynka, która wcześniej wskazała zdrajców rozpłakała się z strachu, a Lucy przytuliła ją i zakryła oczy by nie patrzyła na te drastyczną scenę.
- Mroczna gildia – Erica zaczęła ujawniać pewne szczegóły – Mroczna gildia kazała nam zrobić.
- Jak to mroczna gildia?
- Zaczęły znów się tworzyć. Macie kolejny problem błazny, a wy myślicie, że możecie ze wszystkimi wygrać – stwierdziła Erica – Ale to gówno prawda!
- Milcz... - wyszeptał Kuroi – Milcz!
- Nie Kuroi – sprzeciwiła mu się – Mam dość milczenia. Milczałam całe życie, ale teraz to się zmieni więc wysłuchaj nas, a raczej mnie Daisuke Redfox. Może ci się takie informacje przydadzą.
Zaczął słuchać razem z pozostałymi.
- Od kiedy wy zniknęliście na parę dni to wówczas powstały nowe mroczne gildie co chcą posiąść władzę nad Fiore: White Unicorn i Minimalist Killer. Ci ostatni są najgorsi.. to oni nam rozkazali byśmy zgładzili twoją niewinną siostrę. Umarła w śnie. Przynajmniej tyle mogliśmy dla niej zrobić, aby nie cierpiała.
Daisuke nie mógł uwierzyć. Musi odetchnąć, chwilę odpocząć i przemyśleć wszystko i przede wszystkim: pochować siostrę.
- Zamknąć ich w piwnicy. Nie dawać jedzenia oraz wody przez trzy dni. Rozkaz wykonać bez żadnego ''ale''. - warknął.
Natsu, Gray oraz Gajeel wzięli ''zdrajców'' i poszli ich zamknąć do piwnicy. Nazajutrz miał się odbyć pogrzeb Loretty – tak ustalił Daisuke. Ciało pochowają tam gdzie leży większość magów Fairy Tail bo ona także do nich należała.
Szablon wykonała: Roszpuncia